sobota, 21 września 2013

RAZ

 Szczęśliiiiiiiiiwie.

Co poza tym?

W poniedziałkowy poranek czeka mnie brutalny powrót do szkoły, brr! I znów: szkoła, szkoła, szkoła, szkoła, szkoła, szkoła, szkoła, miliony lekcji codziennie i tak w koło Macieju. Od 1 września minęło taaak mało czasu, a mi się już nie chce. Tydzień chorowania nie zmienia niczego. ;-) Proszę uprzejmie mądre głowy o wynalezienie wehikułu czasu! Choć może lepiej śladem Chris'a McCandless'a rzucić wszystko w diabły i ruszyć w poszukiwaniu przygód, a co! No, może poza przygodą z jedzeniem trujących ziemniaków (kto się interesował postacią McCandless'a to wie o co cho, kto się nie interesował - zachęcam!). Tylko pytanie brzmi czy ucieczka to rozwiązanie? Każdy chce być wolny, na każdym kroku czy to w Internecie czy w innych środkach masowego przekazu dostajemy sygnał: "Bądź wolny!". Kusi, oj bardzo. Życie bez zobowiązań i obowiązków, martwimy się tylko o siebie i ewentualnie o grono bliskich nam osób, no bajecznie! Lecz jeśli spojrzeć na to z innej perspektywy wygląda to trochę leniwie i nudno. "Porzuć wszystko!" - krzyczą w internetach! No jasne, a później mieszkaj całe życie na kocią łapę, to tu to tam i nie miej pieniędzy na tusz do rzęs/grę na xboxa czy co tam lubicie mieć. Nie wszystkim się udaje wejść z ulicy na salony i dawać cudowny przykład szaraczkom, że chcieć to móc. Oczywiście, że tak, ale chyba trzeba wcześniej na to zapracować, coś dać od siebie, żeby chcieć coś od życia.. Dlatego przestaję narzekać, że nudno, trudno, szkoła jest ble i mi się nie chce, tylko przebrnę swobodnie przez ostatnie lata nauki i później odpocznę, bo, moi mili, nic bez własnego zaangażowania nigdy nie osiągniemy i nie zdobędziemy.

Swoją drogą, pojęcie "jestem wolnym człowiekiem" ma wiele znaczeń. Dla jednego może to oznaczać życie bez zobowiązań, gdzieś w górach z szałasem nad głową, porzucenie wszelkich udogodnień czy gadżetów, dla innej osoby może to być wewnętrzny spokój ducha, nie martwienie się o pieniądze, w zgodzie ze sobą robi coś co zapewnia mu byt i jest po prostu szczęśliwy. Dwie tak różniące się od siebie definicje, a obie tak bardzo prawdziwe.. Cóż, ile ludzi na świecie, tyle przekonań. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz